Rzymskokatolicka Parafia pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Krzęcinie

Ks. Paweł RACHWAŁ

Ksiądz Paweł przyjął święcenia kapłańskie 31 maja 2008 roku, a 1 czerwca odprawił w naszym kościele swoją Mszę Świętą Prymicyjną. 

Przed tymi uroczystościami przeprowadziliśmy z nim wywiad, który zamieściliśmy w parafialnej gazecie. Oto jego treść:

Księże Pawle. Tak ważny moment, jakim są święcenia kapłańskie, jest poprzedzony czasem pogłębionej refleksji – rekolekcjami. Proszę nam powiedzieć, kiedy będą rekolekcje i kiedy będą same święcenia kapłańskie?                

Rekolekcje przed święceniami są od 25 maja i potrwają do 31 maja, kiedy to będą święcenia kapłańskie, które już tradycyjne odbędą się w Katedrze Wawelskiej, czyli sercu diecezji. Rekolekcje będą prawdopodobnie w seminarium, choć Ksiądz Rektor zastanawia się czy nie wywieź nas gdzieś na jakąś pustelnię.  

Ten radosny dzień był poprzedzony wieloma latami studiów, a zakończonych obroną pracy magisterskiej. Proszę nam coś więcej opowiedzieć o swojej pracy?                

Studia są dłuższe niż normalne, bo trwają praktycznie 5,5 roku. Na roku 3 klerycy wybierają sobie dziedzinę i promotora, u którego chcieliby napisać prace magisterską. Mnie zawsze interesowała praktyczna, duszpasterska strona Kościoła, dlatego pisałem prace z katolickiej nauki społecznej u bardzo znanego i cenionego ks. profesora Andrzeja Zwolińskiego na temat osób niepełnosprawnych, z którymi od najmłodszych lat miałem do czynienia, więc nie mogłem wybrać inaczej. A patrząc jaki jest stosunek innych ludzi do tych fantastycznych i jakże wartościowych osób, napisałem prace o godności osób niepełnosprawnych i ich relacjach z innymi ludźmi.               

Studia to jedno, a przygotowanie do pracy duszpasterskiej to druga sprawa. W naszej archidiecezji ostatni rok studiów połączony jest z pracą w parafii. Na czym to polega i jak pogodzić to wszystko?               

No tak, ten ostatni rok to już działanie na 2 fronty albo i więcej. Od początku września diakoni działają już normalnie na parafiach, pomagają w pracy duszpasterskiej i uczą w szkołach. Jednocześnie sami kończą studia i przygotowują się do obrony pracy magisterskiej. Nie jest to łatwy czas. Ja trafiłem na parafię o wdzięcznej nazwie Podwilk na Orawie. Co ciekawe, miałem pójść na całkiem inną parafię: do Zabierzowa Bocheńskiego koło Niepołomic. Kiedy już powoli się tam sprowadzałem, na   5 dni przed przeprowadzką tam otrzymałem telefon, że bardziej potrzebny jestem właśnie w Podwilku, więc posłusznie udałem się właśnie tam. Pracy mam bardzo dużo, bo to parafia, gdzie do tej pory razem z księdzem proboszczem był ksiądz wikary. Ale nastąpił podział parafii i zabrano wikarego – choć obowiązków nie ubyło. I tak uczę w 3 szkołach – dwóch podstawówkach i gimnazjum: zerówkę, klasy drugie podstawowe, przygotowujące się do komunii i gimnazjalistów przygotowujących się do bierzmowania. Na parafii zajmuję się ministrantami i lektorami w liczbie 60 osób, oazą i scholą. Mówię kazania i pomagam przy Mszy św. I muszę się z tym zmieścić w 4 dniach, bo od środy do piątku jestem   w Krakowie, gdzie przez pierwszy semestr miałem jeszcze studia, a teraz przygotowuję się do egzaminu jurysdykcyjnego i mam różnorakie szkolenia i kursy. Czasu mam bardzo mało, na dodatek staram się zrobić jeszcze prawo jazdy. Najmniej czasu mam niestety by przyjechać do domu i na parafię, żeby „podładować baterie”.                

Wspominał Ksiądz coś o egzaminie jurysdykcyjnym. Proszę przybliżyć naszym czytelnikom o co w tym wszystkim chodzi?                

Ten egzamin jest jak dla mnie najważniejszy, choć już studia mam skończone. Polega on na tym, że trzeba wykazać się w kwestii sakramentu pokuty, czy jest się przygotowanym by dobrze spowiadać, oraz czy potrafimy pięknie sprawować Eucharystię.                 

Teraz trochę o powołaniu. Pewnie często Ksiądz słyszał pytanie: jak Ksiądz rozpoznał powołanie, jak to się stało? Więc o to nie zapytam. Chciałbym zapytać jak Ksiądz rozumie kapłańską posługę, jakie wybrał sobie motto na obrazek prymicyjny i dlaczego właśnie takie?      

Kapłaństwo to piękna i ofiarna posługa. To służba Bogu i człowiekowi, bo kapłan z ludzi jest brany i dla ludzi ustanowiony. Jestem bardzo otwarty na ludzi i mówię szczerze – największą radość sprawia mi, gdy mogę przybliżać ludziom Boga, zwłaszcza tym młodym, którzy są przecież naszą przyszłością, przybliżać na katechezie czy indywidualnych spotkaniach. Nasz świat jest dziś tak pokręcony i trudny, że wielu gubi Boga, bądź rozumie Go bardzo powierzchownie i opacznie.  A Pan Bóg jest przecież Kimś tak bliskim i wspaniałym, że trzeba pokazywać innym jak bardzo jest fascynujący i niesamowity. Tak rozumiem swoją posługę. Ale nie byłaby ona możliwa gdyby nie to, że na pewnym etapie życia Chrystus zapukał do mojego serca, a ja na to pukanie odpowiedziałem. Dlatego mottem mojego obrazka prymicyjnego są słowa z ewangelii św. Jana ”Nie wyście mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili”.                 

Nikt z nas nie jest „samotną wyspą”. Niewątpliwie na Księdza drodze do kapłaństwa pojawiły się osoby, które odegrały istotną rolę w wyborze tej drogi i przygotowywaniu się do kapłaństwa. Może nam Ksiądz coś napisać o tych osobach?                

Takich osób jest bardzo wiele i dla nich przeznaczyłem moje podziękowania na obrazku prymicyjnym, a mianowicie słowa: „Boże, miej w opiece i obdarzaj łaskami tych wszystkich, którym zawdzięczam życie, wiarę i kapłaństwo”. Nie chcę pisać konkretnie, bo nie chciałbym nikogo pominąć, a lista tych osób byłaby bardzo długa. Dlatego opowiem pewien fakt, który utkwił mi w pamięci pewnie do końca życia. Przed seminarium pracowałem w szpitalu Babińskiego na oddziale neurologicznym. Pewnego dnia przechodząc obok łóżka pacjentki zatrzymałem się, a ta wybudzała się akurat ze snu. Popatrzyła na mnie i powiedziała z uśmiechem „Szczęść Boże księdzu, jak to dobrze, ze ksiądz do mnie przyszedł” Ja się zmieszałem i powiedziałem, że się pomyliła, bo nie jestem księdzem, tylko tutaj pracuję. Na to ona mi odpowiedziała znamienne słowa: „Jesteś księdzem, ja już tam wiem co mówię”.               

Po tym wydarzeniu podjąłem ostateczną decyzję, która już wcześniej gdzieś tam tliła się we mnie, w środku. To wydarzenie potwierdziło tylko, że kapłaństwo to jest właśnie to!

Być może ktoś będzie chciał iść taką samą drogą, jak Ksiądz i wybierze się do seminarium. Proszę nam opowiedzieć, jak wygląda taki przeciętny dzień kleryka?                

Życie kleryka to trochę jak służba wojskowa. Budzi się o 5.30 i o 6.00 stawia się w kaplicy na poranne rozmyślanie i Msze św. O 7.20 jest śniadanie, a już o 8.00 zaczynają się wykłady, które trwają do 13.00. O 13.10 jest powrót do kaplicy na południowy rachunek sumienia i krótką modlitwę. Potem obiad i czas wolny do godziny 15.00. Można wtedy wyjść na miasto lub iść pograć w piłkę na sali sportowej seminarium. O 15.00 zaczyna się tak zwane studium popołudniowe, czyli czas na naukę indywidualną, czytanie książek, przygotowywanie się do egzaminów. O18.15 powrót do kaplicy na popołudniowe nabożeństwo. Potem jest kolacja i czas, żeby odpocząć bądź zabrać się za obowiązki, np. sprzątanie czy też poprać sobie rzeczy. O godzinie 21.00 ostatnie spotkanie w kaplicy seminaryjnej, apel jasnogórski i modlitwy indywidualne. Potem powrót do pokojów gdzie o 22.00 gasną światła, by wypocząć i nabrać sił na następny dzień.               

Tak wygląda dzień od poniedziałku do soboty. W niedziele oczywiście nie ma studiów i czasu wolnego jest trochę więcej. Może ktoś z młodych ludzi czytając to nawet się przestraszyć. Ale to naprawdę fajny system, który uczy jak planować czas i nie marnować żadnej z chwil w życiu, która się przecież już nie wróci.             

Może tyle wystarczy – na razie. Ma Ksiądz teraz wiele spraw do załatwienia. Mam jednak nadzieję, że powrócimy jeszcze do rozmowy na temat kapłańskiej posługi. Niektórzy myślą, że księża to tylko odprawiają Mszę świętą, a resztę czasu przesypiają. Dzięki życzliwości Księdza spróbujemy pokazać, jak wygląda to kapłańskie życie.  W imieniu swoim, ale – mam nadzieję – także wszystkich czytelników, pragnę życzyć Księdzu wiele wytrwałości, Bożego błogosławieństwa i opieki naszej Krzęcińskiej Pani. Przed Jej wizerunkiem będziemy modlić się za Księdza. Szczęść Boże.

Z ks. Pawłem Rachwałem rozmawiał ks. Krzysztof Grabiec